200 lat dla pani Heleny!
10 lutego 2012Takie jubileusze jak ten, nie zdarzają się często. Płocczanka Helena Łebkowska skończyła 100 lat.
Urodziny świętowała w towarzystwie m.in. zastępcy prezydenta Płocka i… starszej o dwa lata siostry.
- Życzę, aby w dobrym zdrowiu żyła pani jeszcze bardzo, bardzo długo – mówił podczas uroczystości Roman Siemiątkowski. – A nam wszystkim, tutaj zebranym, abyśmy w dobrej formie doczekali tak pięknego wieku.
W dniu urodzin panią Helenę, oprócz najbliższych, odwiedzili także m.in. przedstawiciele Urzędu Stanu Cywilnego, ZUS-u, Urzędu Wojewódzkiego, a także Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jubilatka, podobnie jak jej siostra, przez całe zawodowe życie pracowała jako nauczycielka.
Goście zgodnie chwalili gospodynię za wygląd i doskonałą pamięć. A pani Helena wspominała: - Do Płocka przyjechałam zaraz po wojnie, w 1946 roku. Wcześniej mieszkałam pod Lublinem. Miasto po wojnie było bardzo zrujnowane. Ponieważ byłam samotna, nie mogłam dostać pracy na etacie. Pierwszeństwo miały rodziny z dziećmi, które dotarły ze Wschodu. Postanowiłam wykorzystać to, że miałam rodzinę w Płocku. Tutaj pracę znalazłam bez problemu. I spotkałam się z wielką życzliwością ludzi. Od początku aż do emerytury pracowałam w Szkole Podstawowej nr 2.
Zebrane na urodzinach osoby prosiły panią Helenę i jej siostrę o przepis na długowieczność. - Gdybym go tylko znała, na pewno bym się podzieliła wiedzą – mówiła jubilatka.
- Życzę, aby w dobrym zdrowiu żyła pani jeszcze bardzo, bardzo długo – mówił podczas uroczystości Roman Siemiątkowski. – A nam wszystkim, tutaj zebranym, abyśmy w dobrej formie doczekali tak pięknego wieku.
W dniu urodzin panią Helenę, oprócz najbliższych, odwiedzili także m.in. przedstawiciele Urzędu Stanu Cywilnego, ZUS-u, Urzędu Wojewódzkiego, a także Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jubilatka, podobnie jak jej siostra, przez całe zawodowe życie pracowała jako nauczycielka.
Goście zgodnie chwalili gospodynię za wygląd i doskonałą pamięć. A pani Helena wspominała: - Do Płocka przyjechałam zaraz po wojnie, w 1946 roku. Wcześniej mieszkałam pod Lublinem. Miasto po wojnie było bardzo zrujnowane. Ponieważ byłam samotna, nie mogłam dostać pracy na etacie. Pierwszeństwo miały rodziny z dziećmi, które dotarły ze Wschodu. Postanowiłam wykorzystać to, że miałam rodzinę w Płocku. Tutaj pracę znalazłam bez problemu. I spotkałam się z wielką życzliwością ludzi. Od początku aż do emerytury pracowałam w Szkole Podstawowej nr 2.
Zebrane na urodzinach osoby prosiły panią Helenę i jej siostrę o przepis na długowieczność. - Gdybym go tylko znała, na pewno bym się podzieliła wiedzą – mówiła jubilatka.