Ludzie w wodzie, trzeba ich ratować
17 maja 2012- Byłem na łódce przy moście, gdy usłyszałem huk na statku, a później wydobywający się z niego jasny dym. Myślałem, że doszło do awarii, więc popłynąłem na pomoc ludziom. Żeby szybciej ruszyć, odciąłem żyłki – wspomina wędkarz.
Nie był świadomy, że to tylko... ćwiczenia. – Nie miałem włączonego radia, a to co się działo na Wiśle wyglądało bardzo groźnie. Za chwilę usłyszałem też jadące na sygnale karetki pogotowia i wozy straży pożarnej – wyjaśnia Reguliński.
Prezydent Nowakowski podziękował mu za chęć niesienia bezinteresownej pomocy. – To niezwykle budujące zachowanie, które może być przykładem dla innych, jak należy reagować w takich sytuacjach – podkreślał prezydent.
Pan Waldemar uważa, że każdy w jego sytuacji zachowałby się tak samo. I z zadowoleniem stwierdza, że na szczęście jego pomoc okazała się niepotrzebna.