A rano lew zaryczał za plecami...
06 lipca 2013Blisko 400 osób spędziło noc z piątku na sobotę na terenie ogrodu Zoologicznego. Nie byli to jednak szukający miejsca na odpoczynek festiwalowicze, ale uczestnicy ZOONOCY - pierwszej takiej imprezy w Płocku.
Każdy z gości, którzy przyszli uczestniczyć w tym niecodziennym przedsięwzięciu, musiał uiścić opłatę wrzucając dowolną kwotę do specjalnej skarbonki, która stanęła przy wejściu.
Potem można było sprawdzić co robią zwierzęta w wieczornym półmroku lub zajrzeć do herpetarium i dać pająkom lub wężom „pochodzić” po sobie. Była to jedna z tych wielu atrakcji ZOONOCY: można było pogłaskać wszystko, co można pogłaskać. Nawet jeśli jakieś zwierzę budziło wyjątkowy lęk.
Ale kto miał karimatę mógł na nocleg ułożyć się obok wybiegu lwów, by przekonać się, jak to jest, gdy nocą lew zaryczy.
Całe miasteczko namiotowe wyrosło na placu wokół grzybka, obok niego do późnej nocy paliło się ognisko, w którym niejeden uczestnik piekł kiełbasę. W czasie ZOONOCY bawiły się całe rodziny z dziećmi, po przeliczeniu wszystkich uczestników okazało się, że było ich 383.
Pobudka o świcie wiązała się z losowaniem kilkudziesięciu osób, które „poszły na śniadanie”. Czyli miały okazję wziąć udział w porannym karmieniu zwierząt. Pozostali mogli pomóc pracownikom Ogrodu Zoologicznego w uporządkowaniu terenu przed otwarciem bram i wpuszczeniem pierwszych sobotnich gości.
hw
Potem można było sprawdzić co robią zwierzęta w wieczornym półmroku lub zajrzeć do herpetarium i dać pająkom lub wężom „pochodzić” po sobie. Była to jedna z tych wielu atrakcji ZOONOCY: można było pogłaskać wszystko, co można pogłaskać. Nawet jeśli jakieś zwierzę budziło wyjątkowy lęk.
Ale kto miał karimatę mógł na nocleg ułożyć się obok wybiegu lwów, by przekonać się, jak to jest, gdy nocą lew zaryczy.
Całe miasteczko namiotowe wyrosło na placu wokół grzybka, obok niego do późnej nocy paliło się ognisko, w którym niejeden uczestnik piekł kiełbasę. W czasie ZOONOCY bawiły się całe rodziny z dziećmi, po przeliczeniu wszystkich uczestników okazało się, że było ich 383.
Pobudka o świcie wiązała się z losowaniem kilkudziesięciu osób, które „poszły na śniadanie”. Czyli miały okazję wziąć udział w porannym karmieniu zwierząt. Pozostali mogli pomóc pracownikom Ogrodu Zoologicznego w uporządkowaniu terenu przed otwarciem bram i wpuszczeniem pierwszych sobotnich gości.
hw