Przejdź do treści


Lato z Radiem, czyli... aria jętki nad Wisłą

28 czerwca 2011
W sobotnie popołudnie na płockiej plaży, dzięki popularnej audycji „Lato z Radiem” atrakcji było co niemiara. Na głównej scenie artyści prezentowali program muzyczny dla publiki w różnym wieku, u podnóża skarpy rozlokowali się rycerze na koniach, a na skraju plaży swoimi umiejętnościami chwalił się artylerzysta z armatą. Doszło nawet do wystrzału, całkiem udanego.
W sobotnie popołudnie na płockiej plaży, dzięki popularnej audycji „Lato z Radiem” atrakcji było co niemiara. Na głównej scenie artyści prezentowali program muzyczny dla publiki w różnym wieku, u podnóża skarpy rozlokowali się rycerze na koniach, a na skraju plaży swoimi umiejętnościami chwalił się artylerzysta z armatą. Doszło nawet do wystrzału, całkiem udanego.

Można było też nacieszyć podniebienie, gdyż wśród wielu stoisk wyróżniał się Robert Sowa, szef kuchni warszawskiego hotelu Jan III Sobieski. Żeby spróbować kulinarnych specjałów trzeba było odstać swoje w długim „ogonku”, ale  doznania smakowe rekompensowały te niedogodności.

A na scenie było wesoło... i przewidywalnie. Rewolucjoniści z IRA, zgodnie z oczekiwaniami, zagrali utwory doskonale znane przybyłej publiczności. Kolejna gwiazda, doskonale wpisująca się w kulinarny klimat imprezy – Formacja Nieżywych Schabuff – rozkołysała tłum, nucący co weselsze kawałki z pierwszej płyty zespołu. Wokalista udowodnił też swoją wszechstronność pokazując próbkę umiejętności operatorskich. Odebrał sprzęt kamerzyście dokumentującemu wydarzenia ze sceny i własnoręcznie skierował obiektyw na morze głów, w myśl starej maksymy „co, ja nie potrafię?”.
Po chłopakach i dziewczynie z Częstochowy przyszedł czas na folklor z południowych rubieży kraju, czyli Zakopower. Słońce gasło powoli, zachodząc zwyczajowo za sceną i wtedy pojawiły się jętki. Wiedzione sympatią do oświetlenia scenicznego umiliły oczekiwanie na występ, a artystom oraz konferansjerowi pokazały, że sił natury nie należy lekceważyć. Po chwili wesołe pobzykiwanie zamieniło się w równie wesołe tony skrzypek i gwiazda wieczoru wycięła od ucha, równo i z przytupem.
I tak, wśród melodyjnych piosenek inspirowanych rodzimym folklorem upłynął czas jak z bicza strzelił, po czym strzeliły fajerwerki. I to by było na tyle.

Copyrights 2010 - Urząd Miasta Płock

Wykonanie: Kamikaze