Debata „Okrągły stół – sukces czy porażka?”
22 marca 2014
prof. Jadwiga Staniszkis
Prezydent Andrzej Nowakowski i przewodniczący płockiej "Solidarności" Wojciech Kępczyński
W auli był komplet słuchacy
prof. Jan Skórzyński
Płocczanie aktywnie uczestniczyli w dyskusji
Jacek Pawłowicz
W dyskusji, która była częścią obchodów Roku Wolności wzięli udział ludzie, którzy w czasach PRL działali w opozycji i za swoją działalność demokratyczną byli represjonowani
Jakub Chojnacki
W piątek w auli Ratusza odbyła się dyskusja panelowa na temat Okrągłego stołu. Mimo różnych poglądów do oceny przemian z 1989 r. i ich skutków, wszyscy paneliści zgodzili się, że obecne wydarzenia na Ukrainie zweryfikowały ich poglądy.
W dyskusji, która była częścią obchodów Roku Wolności wzięli udział ludzie, którzy w czasach PRL działali w opozycji i za swoją działalność demokratyczną byli represjonowani. W panelu wzięli udział naukowcy zawodowo zajmujący się najnowszą historią Polski: prof. Jadwiga Staniszkis, prof. Jan Skórzyński, a także płocczanie związani w latach 80-tych XX w. z „Solidarnością”: Jacek Pawłowicz – historyk IPN, Tadeusz Taworski i Jakub Chojnacki.
Z inicjatywą ustanowienia roku 2014 Rokiem Wolności wystąpił prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, a radni zaaprobowali propozycję. Prezydent witając gości mówił: - 25 lat temu Polska wkroczyła na niełatwą drogę demokratycznych przemian. Rok 1989 nabiera nowej perspektywy, kiedy patrzymy na to, co się dzieje na Ukrainie, a co powoduje obawy o losy Europy i świata. U nas Okrągły Stół zaowocował tym, że Tadeusz Mazowiecki został pierwszym niekomunistycznym premierem w Polsce, że dziś jesteśmy w NATO i Europie i takie debaty jak ta mogą się odbywać.
Witając gości przewodniczący płockiej "Solidarności” Wojciech Kępczyński również odniósł się do wydarzeń 1989 r: - 25 lat temu wojska ZSRR nie musiały wchodzić do Polski, bo już tu były. Był też kryzys, który sięgał apogeum, wszystkiego brakowało. Odwrotnie niż dziś, kiedy mamy pełne półki, ale żeby na nie sięgnąć, trzeba mieć pracę. W 1989 r. nie byłobezrobocia, ale byliśmy zamknięci jak w słoiku twist. Dziś granice są otwarte, co oznacza wprost, że 3 mln Polaków wyjechało za pracą na Zachód. Czy o taką Polskę walczyliśmy?
Znana z krytyki Okrągłego stołu prof. Jadwiga Staniszkis, zaskoczyła wielu stwierdzeniem: - Zgadzam się, że w perspektywie tego, co się dzieje na Ukrainie, co się dzieje w Kijowie, krytyka Okrągłego Stołu musi być mniej ostra. Nieuchronnie, nawet u osób z radykalną wyobraźnią, takich jak ja, rodzi się pytanie, czy uda się ten Majdan zdemobilizować w odpowiednim momencie, czy nie zaatakuje on obecnego, nowo wybranego rządu, który już zaczął wprowadzać bardzo radykalne reformy.
Według prof. Staniszkis komunizm mógł upaść wcześniej, nawet w 1985 r., bo już wtedy było wiadomo, że ZSRR nie wkroczy do Polski. W jej ocenie ówczesna komuniści na czele z gen. Jaruzelskim i gen. Kiszczakiem grali na czas. Władze PRL chciały jak najwięcej ugrać dla siebie. Natomiast opozycja miała tylko naiwne wyobrażenia o kapitalizmie, za to komuniści w całym bloku wschodnim wiedzieli, jak ma wyglądać gospodarka po zmianie systemu. Podkreśliła, że komuniści przygotowywali się do kapitalizmu politycznego, i zajmowania pewnych ról w nowej rzeczywistości.
Z prof. Staniszkis polemizował historyk prof. Jan Skórzyński. - Opieram się na faktach i nic w 1989 r. nie było przesądzone. Nnieprawda, że upadek komunizmu był już przesądzony. Gdyby gen. Wojciech Jaruzelski podjął reformy i gdyby mu wyszły, być może tkwilibyśmy w komunizmie do dziś. Ale nie umiał ich przeprowadzić i ówczesne władze, choć bały się "Solidarności", musiały się z nią dogadać, bo kraj by po prostu padł. „Solidarność” była samoograniczającą się rewolucją. Ci ludzie mieli świadomość, że nie można wprost odwołać władzy, wyjść na ulice, bo to skończyłoby się jak w Budapeszcie w 1956 r., jak w Pradze w 1968 r., czy tak jak w 1970 r. na Wybrzeżu. Oni powiększali obszar wolności, wydając podziemną prasę wolną od cenzury i nie zgodzili się na okrągłostołową propozycję, by wziąć dla siebie 35 proc. miejsc w Sejmie. Zażądali, żeby na te 35 proc. rozpisać wolne wybory. I odnieśli wielki sukces wygrywając te wybory.
W dyskusji wzięli udział także płocczanie, głównie organizatorzy opozycji demokratycznej. Wskazali jak trudno w regionie i w Płocku było zorganizowanie komitetu wyborczego w 1989 r.
W sobotę o godz. 18 Prezydent Andrzej Nowakowski wraz z płocką "Solidarnością" zapraszają na Mszę Św. za Ojczyznę do płockiej Stanisławówki.
Z inicjatywą ustanowienia roku 2014 Rokiem Wolności wystąpił prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, a radni zaaprobowali propozycję. Prezydent witając gości mówił: - 25 lat temu Polska wkroczyła na niełatwą drogę demokratycznych przemian. Rok 1989 nabiera nowej perspektywy, kiedy patrzymy na to, co się dzieje na Ukrainie, a co powoduje obawy o losy Europy i świata. U nas Okrągły Stół zaowocował tym, że Tadeusz Mazowiecki został pierwszym niekomunistycznym premierem w Polsce, że dziś jesteśmy w NATO i Europie i takie debaty jak ta mogą się odbywać.
Witając gości przewodniczący płockiej "Solidarności” Wojciech Kępczyński również odniósł się do wydarzeń 1989 r: - 25 lat temu wojska ZSRR nie musiały wchodzić do Polski, bo już tu były. Był też kryzys, który sięgał apogeum, wszystkiego brakowało. Odwrotnie niż dziś, kiedy mamy pełne półki, ale żeby na nie sięgnąć, trzeba mieć pracę. W 1989 r. nie byłobezrobocia, ale byliśmy zamknięci jak w słoiku twist. Dziś granice są otwarte, co oznacza wprost, że 3 mln Polaków wyjechało za pracą na Zachód. Czy o taką Polskę walczyliśmy?
Znana z krytyki Okrągłego stołu prof. Jadwiga Staniszkis, zaskoczyła wielu stwierdzeniem: - Zgadzam się, że w perspektywie tego, co się dzieje na Ukrainie, co się dzieje w Kijowie, krytyka Okrągłego Stołu musi być mniej ostra. Nieuchronnie, nawet u osób z radykalną wyobraźnią, takich jak ja, rodzi się pytanie, czy uda się ten Majdan zdemobilizować w odpowiednim momencie, czy nie zaatakuje on obecnego, nowo wybranego rządu, który już zaczął wprowadzać bardzo radykalne reformy.
Według prof. Staniszkis komunizm mógł upaść wcześniej, nawet w 1985 r., bo już wtedy było wiadomo, że ZSRR nie wkroczy do Polski. W jej ocenie ówczesna komuniści na czele z gen. Jaruzelskim i gen. Kiszczakiem grali na czas. Władze PRL chciały jak najwięcej ugrać dla siebie. Natomiast opozycja miała tylko naiwne wyobrażenia o kapitalizmie, za to komuniści w całym bloku wschodnim wiedzieli, jak ma wyglądać gospodarka po zmianie systemu. Podkreśliła, że komuniści przygotowywali się do kapitalizmu politycznego, i zajmowania pewnych ról w nowej rzeczywistości.
Z prof. Staniszkis polemizował historyk prof. Jan Skórzyński. - Opieram się na faktach i nic w 1989 r. nie było przesądzone. Nnieprawda, że upadek komunizmu był już przesądzony. Gdyby gen. Wojciech Jaruzelski podjął reformy i gdyby mu wyszły, być może tkwilibyśmy w komunizmie do dziś. Ale nie umiał ich przeprowadzić i ówczesne władze, choć bały się "Solidarności", musiały się z nią dogadać, bo kraj by po prostu padł. „Solidarność” była samoograniczającą się rewolucją. Ci ludzie mieli świadomość, że nie można wprost odwołać władzy, wyjść na ulice, bo to skończyłoby się jak w Budapeszcie w 1956 r., jak w Pradze w 1968 r., czy tak jak w 1970 r. na Wybrzeżu. Oni powiększali obszar wolności, wydając podziemną prasę wolną od cenzury i nie zgodzili się na okrągłostołową propozycję, by wziąć dla siebie 35 proc. miejsc w Sejmie. Zażądali, żeby na te 35 proc. rozpisać wolne wybory. I odnieśli wielki sukces wygrywając te wybory.
W dyskusji wzięli udział także płocczanie, głównie organizatorzy opozycji demokratycznej. Wskazali jak trudno w regionie i w Płocku było zorganizowanie komitetu wyborczego w 1989 r.
W sobotę o godz. 18 Prezydent Andrzej Nowakowski wraz z płocką "Solidarnością" zapraszają na Mszę Św. za Ojczyznę do płockiej Stanisławówki.
opr. K. Kozłowski