Pielęgnowanie pamięci o dawnych sąsiadach
27 lutego 2015
Przemawia zastępca prezydenta Płocka Roman Siemiątkowski. Za nim widoczna święta szafa na zwoje Tory
Jakub Guterman
W rocznicę likwidacji żydowskiego getta przez Niemców ulicami miasta przeszedł Marsz Pamięci. Wcześniej w Muzeum Żydów Mazowieckich odbyła się uroczystość odsłonięcia szczególnego zabytku - świętej szafy na zwoje Tory.
O historii synagogi, gdzie obecnie mieści się Muzeum Żydów Mazowieckich i świętej szafie Aron-ha-kodesz opowiadał dyrektor Muzeum Mazowieckiego Leonard Sobieraj. Przypomniał, że od pierwszej połowy XIX wieku aż do wybuchu II wojny światowej synagoga pełniła funkcje religijne. Po wojnie przez wiele lat w budynku funkcjonowała spółdzielnia krawiecko-dziewiarsko-pończosznicza. Później budynek popadł w ruinę. Szafa na zwoje tory przetrwała wszystkie te zawirowania historii.
– W 1999 roku szafa została poddana konserwacji. Rok później trafiła do depozytu Muzeum Mazowieckiego. Została wyeksponowana na wystawie X wieków Płocka, ale kiedy w 2013 roku w dawnej Małej Synagodze zostało otwarte Muzeum Żydów Mazowieckich wiedzieliśmy, że powinna wrócić na swoje miejsce. Nie można było zrobić tego od razu, musieliśmy czekać aż ustabilizują się warunki techniczne w nowo wyremontowanym budynku – wyjaśniał dyrektor Sobieraj.
Do świętej szafy Aron-ha-kodesz nawiązał też w swoim wystąpieniu zastępca prezydenta Roman Siemiątkowski. – Cieszę się, że wspólnymi siłami - Urzędu Miasta Płocka i Muzeum Mazowieckiego - odnowiliśmy tę bezcenną pamiątkę. Wraz z innymi przedmiotami zgromadzonymi w tym obiekcie będzie świadczyć o obecności i roli społeczności żydowskiej w naszym mieście.
Odrestaurowanie Małej Synagogi, co udało się dzięki Stowarzyszeniu Synagoga Płocka, spotkało się z uznaniem naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha. – To co wydaje się niemożliwe staje się możliwe, kiedy kilku dobrych ludzi spotka się ze sobą i chce razem pracować – mówił rabin.
Niezwykłe świadectwo tragedii, jaką zgotowali ludności żydowskiej przed 74 laty niemieccy okupanci, przedstawił Jakub Guterman, który jako sześcioletnie dziecko został wówczas wysiedlony razem z rodzicami. – Którejś nocy wygnano nas z domu. Staliśmy na dworze, drżący z zimna i przerażenia. Rano kazano nam wrócić do domu, bo… zabrakło dla nas ciężarówek. W wielkim lęku czekaliśmy kilka dni, bo wiedzieliśmy, że po nas przyjdą. Pamiętam, jak tata budził mnie i mówił „Kubusiu kochany, obudź się, Kubusiu, wstań” – opowiadał wzruszony Jakub Guterman.
Dla upamiętnienia tych wydarzeń i złożenia hołdu ofiarom uczestnicy uroczystości poszli ulicami miasta w Marszu Pamięci. Trasa wiodła ul. Kwiatka, Tumską, Nowy Rynek, Obrońców Westerplatte i zakończyła się na cmentarzu żydowskim przy ul. Mickiewicza.
- Tragedii, która wydarzyła się 74 lata temu my nie możemy odwrócić. Jedyną rzeczą, którą możemy dziś zrobić, to pamiętać – mówił na cmentarzu rabin Schudrich.
Przed II wojną światową Żydzi stanowili około 30 proc. mieszkańców Płocka. Między 21 lutego a 1 marca 1941 r. Niemcy zlikwidowali założone rok wcześniej getto. Wysiedlili wówczas około 11 tys. Żydów.
A. Boczkowska
– W 1999 roku szafa została poddana konserwacji. Rok później trafiła do depozytu Muzeum Mazowieckiego. Została wyeksponowana na wystawie X wieków Płocka, ale kiedy w 2013 roku w dawnej Małej Synagodze zostało otwarte Muzeum Żydów Mazowieckich wiedzieliśmy, że powinna wrócić na swoje miejsce. Nie można było zrobić tego od razu, musieliśmy czekać aż ustabilizują się warunki techniczne w nowo wyremontowanym budynku – wyjaśniał dyrektor Sobieraj.
Do świętej szafy Aron-ha-kodesz nawiązał też w swoim wystąpieniu zastępca prezydenta Roman Siemiątkowski. – Cieszę się, że wspólnymi siłami - Urzędu Miasta Płocka i Muzeum Mazowieckiego - odnowiliśmy tę bezcenną pamiątkę. Wraz z innymi przedmiotami zgromadzonymi w tym obiekcie będzie świadczyć o obecności i roli społeczności żydowskiej w naszym mieście.
Odrestaurowanie Małej Synagogi, co udało się dzięki Stowarzyszeniu Synagoga Płocka, spotkało się z uznaniem naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha. – To co wydaje się niemożliwe staje się możliwe, kiedy kilku dobrych ludzi spotka się ze sobą i chce razem pracować – mówił rabin.
Niezwykłe świadectwo tragedii, jaką zgotowali ludności żydowskiej przed 74 laty niemieccy okupanci, przedstawił Jakub Guterman, który jako sześcioletnie dziecko został wówczas wysiedlony razem z rodzicami. – Którejś nocy wygnano nas z domu. Staliśmy na dworze, drżący z zimna i przerażenia. Rano kazano nam wrócić do domu, bo… zabrakło dla nas ciężarówek. W wielkim lęku czekaliśmy kilka dni, bo wiedzieliśmy, że po nas przyjdą. Pamiętam, jak tata budził mnie i mówił „Kubusiu kochany, obudź się, Kubusiu, wstań” – opowiadał wzruszony Jakub Guterman.
Dla upamiętnienia tych wydarzeń i złożenia hołdu ofiarom uczestnicy uroczystości poszli ulicami miasta w Marszu Pamięci. Trasa wiodła ul. Kwiatka, Tumską, Nowy Rynek, Obrońców Westerplatte i zakończyła się na cmentarzu żydowskim przy ul. Mickiewicza.
- Tragedii, która wydarzyła się 74 lata temu my nie możemy odwrócić. Jedyną rzeczą, którą możemy dziś zrobić, to pamiętać – mówił na cmentarzu rabin Schudrich.
Przed II wojną światową Żydzi stanowili około 30 proc. mieszkańców Płocka. Między 21 lutego a 1 marca 1941 r. Niemcy zlikwidowali założone rok wcześniej getto. Wysiedlili wówczas około 11 tys. Żydów.
A. Boczkowska