Dzikie dziecko z odzysku
13 stycznia 2012Prezentacja filmu została poprzedzona rozmową prowadzoną przez Macieja Woźniaka (poetę) z Krzysztofem Siwczykiem, odtwórcą głównej roli (także poetą) oraz Maciejem Meleckim, autorem scenariusza (poetą, jakżeby inaczej).
Skromnie zapowiedziany pokaz filmu o przemijaniu wymagał dostawiania krzeseł, co jak na kino dalekie od mainstreamu świadczy zarówno o dobrej marce cyklu, jak i jego potrzebie.
„Wydalony” czy „Wyrzucony” - oto jest pytanie, które, postawione przez Macieja Woźniaka, zapewniło przyjemnie długie i analityczne wprowadzenie do sedna projekcji, które samo w sobie miało tyle intelektualnych i lingwistycznych smaczków, że mogło stanowić niezależny występ artystyczny (szczególne brawa za wplecenie dylematów egzystencjalnych Daniela Craiga w ostatnich częściach serii 007).
Przed głównym punktem programu organizatorzy zaprezentowali kilka fragmentów filmu „Film” Alana Schneidera według scenariusza Samuela Becketta ze schyłkową rolą Bustera Keatona, nawiązujący w formie do początków niemego kina – czasów świetności Keatona. Razem z „Dzikim dzieckiem” Francoisa Truffauta tworzą one pewną linię estetyki i przekazu, o której Maciej Woźniak mówił wspólnie z gośćmi podczas wprowadzenia do filmu.
Sam film wart był i przyjścia, i wsłuchania się we wprowadzenie. Oszczędna, bardzo sugestywna forma pozwala na całkowite poddanie się rytmowi obrazu i dźwięku, a słowo „akcja” traci na długo potoczne, kinowe znaczenie. 110 minut czystej melancholii nie wymagało niczego poza kontemplacją.