Porażka w Kielcach
04 marca 2013Nafciarze od pierwszego gwizdka sędziego imponowali przyzwoitą postawą w obronie, ale niestety razili nieporadnością w ataku. W związku z tym po siedmiu minutach spotkania na koncie Nafciarzy wciąż brakowało bramki, natomiast kielczanie zanotowali w tym czasie cztery trafienia.
Lars Walther od razu musiał prosić o przerwę, przekazując wskazówki swoim zawodnikom, jak sforsować wysoką defensywę gospodarzy. Na indywidualną akcję zdecydował się wreszcie Michał Kubisztal, który wywalczył rzut karny, a na pierwszą bramkę w tym spotkaniu zamienił go Valentin Ghionea.
Wiślacy coraz śmielej przeprowadzali swoje akcje i po rzucie z ośmiu metrów Nikol Eklemovicia i kontrze Wiśniewskiego (przy przewadze liczebnej Vive) strata go kielczan wynosiła już tylko jedną bramkę (5:4). Na niemoc strzelecką VTK musiał tym razem musiał zarezerwować Bogdan Wenta, prosząc o czas dla swoich podopiecznych.
Po wznowieniu gry, wicemistrzowie Polski całkowicie oddali pole Vive, a ich strata szybko wzrosła do trzech oczek. Trzeba przy tym wspomnieć, że Wiślacy często swoją postawą w obronie zmuszali Vive do prostych błędów, których jednak nie potrafili zamienić na bramki. Naszą drużynę należy pochwalić także za skuteczne „szybkie wznowienia”, jednak przy braku goli z akcji, trudno było nawiązać wyrównaną walkę z kielczanami. Kiedy w 22. minucie Gadżet wykorzystał wrzutkę Ghionei (11:8) nikt nie przypuszczał, że będzie to przedostatnia bramka Wiślaków w tej części meczu. Vive zdobyło pięć goli z rzędu, na co odpowiedział jedynie Ghionea z rzutu karnego (16:9).
W drugiej części meczu trener Lars Walther desygnował do gry Piotra Chrapkowskiego, dla którego był to pierwszy występ w tym sezonie. Niestety również on nie był w stanie zmienić biegu wydarzeń na parkiecie. Nawet grając w przewadze dwóch zawodników, Nafciarze nie ustrzegli się błędu, tracą gola po rzucie z prawie dziesięciu metrów.
Gdy 40. minucie nieobstawiany Jachlewski trafił z koła na 21:12, trener Walther poprosił o przerwę. To także nie przełożyło się na jakość gry naszych zawodników. Co więcej, po przepychance z Tkaczykiem, czerwoną kartkę obejrzał Muhamed Toromanović, co zdecydowanie podniosło poziom adrenaliny u wszystkich aktorów tego widowiska. Płocczanie próbowali różnych rozwiązań zarówno w ataku, jak i obronie, jednak inicjatywa niezmiennie należała do mistrzów Polski.
Na tle swoich kolegów znakomicie prezentował się Ghionea, który co i rusz dawał nieco nadziei nie tyle na zwycięstwo, co na zmniejszenie strat do siedmiu bramek, wypracowanych w listopadowym starciu obu ekip w Orlen Arenie. Wreszcie przestój w grze spotkał także Vive Targi.
W 56. minucie dwie swoje szanse wykorzystał Wiśniewski i strata do Kielc zmalała „tylko” do sześciu oczek (28:22). Chwile później grający w osłabieniu liczebnym Nafciarze zagrali przewagę pod Ghioneę, jednak tym razem Rumun przegrał pojedynek z Losertem. Z drugiej strony znakomity okres zanotował Marin Šego, który efektownie zatrzymywał rzuty kielczan. Na niespełna 45 sekund przed końcem spotkania (29:22) trener Walther poprosił o czas, jednak po wznowieniu gry płocczanie w łatwy sposób stracili piłkę i tym samym końcowy wynik nie uległ już zmianie.
Vive Targi Kielce - Orlen Wisła Płock 29:22 (16:9)
Orlen Wisła: Šego, Wichary - Ghionea 10(5k), Wiśniewski 5, Eklemović 4, Kubisztal 1, Toromanović 1, Paczkowski 1, Chrapkowski, Kavaš, Ilyés, Twardo, Syprzak
Vive Targi Kielce: Losert - Jurecki 4, Jachlewski 4, Stojković 4, Bielecki 4, Buntić 3, Musa 3, Tkaczyk 2, Lijewski 2, Tomczak 1, Olafsson 1, Zorman 1, Grabarczyk
Kary: Vive Targi - 6 min (Grabarczyk 2x2 min, Tkaczyk 1x2 min), Orlen Wisła - 16 min (Syprzak 2x2 min, Toromanović 2x2 min, Twardo 2x2 min, Kubisztal 1x2 min, Ghionea 1x2 min)
Czerwona kartka: Toromanović - 42 minuta.
źródło: SPR Wisła Płock, op. K. Kozłowski, fot. archiwum