Orlen Wisła przegrywa i… awansuje
06 marca 2014Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock w fatalnym stylu wywalczyli awans do Final Four Pucharu Polski. Przegrali kolejny mecz z dużo niżej notowanym rywalem i szczęśliwie awansowali tylko dzięki przewadze bramek z pierwszego meczu.
Już pierwsze minuty spotkania pokazały, że mimo wyraźnej straty z pierwszego starcia, gospodarze nie zamierzali ułatwić awansu płockiej drużynie. Nerwowość było widać po obu stronach, a dowodem tego było podwójne wykluczenie Sadowskiego i Nikčevicia już w 4. minucie spotkania.
Sam przebieg pojedynku to swoiste déjà vu meczu ligowego z Puław. Od stanu 9:9 ploccy zawodnicy w przeciągu dziesięciu minut stracili aż siedem bramek, zdobywając tylko jedną! Wiślacy kompletnie gubili się zarówno w ataku, jak i obronie. Niewiele dała też zmiana w bramce Marcina Wicharego za Marina Šego.
Obrazu gry Orlen Wisły nie odmieniły dwie przerwy na prośbę trenera Manolo Cadeasa, które przynosiły efekty dalekie od oczekiwanych. Do końca pierwszej części gry trwała niemoc płocczan, którą z zimną krwią wykorzystali gospodarze, schodząc do szatni z przewaga ośmiu bramek, przy stanie 20:12.
Po zmianie stron Orlen Wisła nie pozwoliła ekipie MMTS powiększyć swojej przewagi, choć jeszcze w 43. minucie na tablicy widniał wynik 27:19. Sprawy w swoje ręce wziął Petar Nenadić, który ponownie okazał się kołem ratunkowym dla płockiej drużyny. Jego trzy kolejne bramki pozwoliły nieco odetchnąć jego kolegom i płockim kibicom.
Dobrze zaczęła funkcjonował płocka defensywa, dzięki czemu udało się odrobić znaczną część strat 27:24. Do końca spotkania dla płockiej drużyny trafiało już tylko trzech zawodników: Nenadić, Ghionea i na koniec Nikčević. Jednak zamiast radości z awansu do Final Four, w głowach wszystkich pojawia się pytanie o powód niemocy piłkarzy ręcznych przed kolejnymi meczami.
MMTS Kwidzyn – Orlen Wisła Płock 34:30 (20:12), pierwszy mecz 33:24 dla Orlen Wisły
Orlen Wisła: Šego, Wichary – Zrnić 5, Kević, Wiśniewski 2, Nenadić 8, Kavaš, Ghionea 6, Nikčević 2, Toromanović 1, Syprzak 4, Lijewski 2, Montoro, Milas.
Sam przebieg pojedynku to swoiste déjà vu meczu ligowego z Puław. Od stanu 9:9 ploccy zawodnicy w przeciągu dziesięciu minut stracili aż siedem bramek, zdobywając tylko jedną! Wiślacy kompletnie gubili się zarówno w ataku, jak i obronie. Niewiele dała też zmiana w bramce Marcina Wicharego za Marina Šego.
Obrazu gry Orlen Wisły nie odmieniły dwie przerwy na prośbę trenera Manolo Cadeasa, które przynosiły efekty dalekie od oczekiwanych. Do końca pierwszej części gry trwała niemoc płocczan, którą z zimną krwią wykorzystali gospodarze, schodząc do szatni z przewaga ośmiu bramek, przy stanie 20:12.
Po zmianie stron Orlen Wisła nie pozwoliła ekipie MMTS powiększyć swojej przewagi, choć jeszcze w 43. minucie na tablicy widniał wynik 27:19. Sprawy w swoje ręce wziął Petar Nenadić, który ponownie okazał się kołem ratunkowym dla płockiej drużyny. Jego trzy kolejne bramki pozwoliły nieco odetchnąć jego kolegom i płockim kibicom.
Dobrze zaczęła funkcjonował płocka defensywa, dzięki czemu udało się odrobić znaczną część strat 27:24. Do końca spotkania dla płockiej drużyny trafiało już tylko trzech zawodników: Nenadić, Ghionea i na koniec Nikčević. Jednak zamiast radości z awansu do Final Four, w głowach wszystkich pojawia się pytanie o powód niemocy piłkarzy ręcznych przed kolejnymi meczami.
MMTS Kwidzyn – Orlen Wisła Płock 34:30 (20:12), pierwszy mecz 33:24 dla Orlen Wisły
Orlen Wisła: Šego, Wichary – Zrnić 5, Kević, Wiśniewski 2, Nenadić 8, Kavaš, Ghionea 6, Nikčević 2, Toromanović 1, Syprzak 4, Lijewski 2, Montoro, Milas.
źródło: SPR Wisła Płock, op. K. Kozłowski