Orlen Wisła pokonała Veszprem
24 marca 2014Nafciarze od pierwszych minut postawili gościom bardzo ciężkie warunki. Wprawdzie rozpoczęli nerwowo, bo od 1:3, ale szybko odrobili straty i wyszli na prowadzenie 4:3. Znakomitą zmianę dał Nikola Eklemović, któremu chyba najbardziej zależało na udanym występie. Doświadczony Węgier umiejętnie kierował poczynaniami swoich kolegów, a także sam wpisywał się na listę strzelców mimo, że środkiem pola było tego dnia przedrzeć się niezwykle trudno. To po jego trafieniu po kwadransie gry wynik brzmiał 10:8 dla gospodarzy, którzy wspierani 5,5 tysiącem gardeł nawet w osłabieniu jednego zawodnika potrafili powiększyć swoje prowadzenie do trzech oczek (12:9).
W tym momencie trener Carlos Ortega poprosił o przerwę dla swoich podopiecznych. Niestety rozmowa ze swoim szkoleniowcem odmieniła Węgrów, bo szybko zapisali na swoim koncie pięć kolejnych bramek, a klasą samą dla siebie był duet Ilić-Nagy, na których ani Marin Šego, ani Marcin Wichary nie mogli znaleźć sposobu. Niemoc strzelecką przełamał wreszcie Petar Nenadić, kontratak skutecznie wykończył Ivan Nikčević i na tablicy ponownie pojawił się remis 14:14. Nafciarze mogli szybko wyjść nawet na dwubramkowe prowadzenie, ale rzuty Zrnicia i Lijewskiego znakomicie obronił Mirko Alilović.
Drugą część meczu lepiej rozpoczęli Wiślacy, którzy wyszli na prowadzenie 19:17. W bramce Węgrów znakomite zawody rozgrywał jednak Nandor Fazekas, który po przerwie zmienił Alilovicia. Na szczęście popis indywidualnych umiejętności dał Petar Nenadić, już nie raz udowadniał, że trudnych momentach potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie bramek. Gospodarze wyraźnie złapali wiatr w żagle, bo dzięki znakomitej obronie i zabójczym kontrom wyszli na prowadzenie 25:22. Niestety kibice przeżyli małe deja vu z pierwszej części meczu, kiedy to trener Ortega poprosił o czas dla swoich podopiecznych.
To wprowadziło niepotrzebne rozluźnienie w poczynania Wiślaków, których przewaga stopniała do dwóch oczek (26:24). Na taki przebieg wydarzeń natychmiast zareagował Manolo Cadenas, kładąc zielony kartonik na stoliku sędziowskim. Wicemistrzowie Polski odparli napór przeciwnika i zdołali utrzymać prowadzenie, jednak trafianie do bramki Fazekasa przychodziło im coraz trudniej, głownie ze względu na coraz twardszą postawę Veszprem w obronie.
Po jednej z takich akcji mocno poturbowany został Lijewski, który musiał w asyście masażysty opuścić plac gry. Emocji nie zabrakło do ostatniego gwizdka sędziego. W 59. minucie Ghionea trafił z rzutu karnego na 34:31 i wiadomo było, że tego zwycięstwa Nafciarze z rąk już nie wypuszczą. Mogło być ono nieco bardziej okazałe, ale w ostatnich minutach Wiślakom zabrakło nieco więcej skuteczności.
Orlen Wisła Płock - MKB-MVM Veszprém 34:33 (16:16)
Orlen Wisła: M.Wichary (36% 9/25, 1/3 k), M.Šego (12% 2/16, 0/1 k) - V.Zrnić, V.Ghionea(7, 3/3k), A.Wiśniewski(1), I.Nikčević(4), M.Toromanović(1), K.Syprzak(2), P.Nenadić(5, 0/1k), A.Montoro(2), M.Lijewski(3), M.Jurkiewicz(6), N.Eklemović(3)
MKB-MVM: M.Alilović (27% 7/26, 0/0 k), N.Fazekas (29% 5/17, 1/4 k) - P.Gulyas(3), C.Ugalde Garcia(5), T.Ivancsik, R.Sulic(9), I.Schuch, U.Vilovski, J.Rodriguez Vaquero(1), C.Ruesga Pasarin, M.Jamali(1), M.Terzic, M.Ilic(7, 3/4k), L.Nagy(7)
Upomnienia: V.Ghionea, K.Syprzak, M.Toromanović - I.Schuch, M.Ilic, L.Nagy
Kary: Orlen Wisła 10 min (K.Syprzak 4 min, M.Jurkiewicz 2 min, A.Wiśniewski 2 min, V.Zrnić 2 min) - MKB-MVM 4 min (R.Sulic 2 min, M.Terzic 2 min).
źródło: SPR Wisła Płock, fot. archiwum SPR Wisła Płock, op. K. Kozłowski