Orlen Wisła wicemistrzem Polski
22 maja 2015Po niezwykle emocjonującym meczu Orlen Wisła przegrała z Vive Tauron Kielce 28:29 i zdobyła srebrny medal mistrzostw Polski. Płocka drużyna pokazała jednak olbrzymią wolę walki i heroiczną postawę.
Zdobywanie bramek obu ekipom w początkowych minutach przychodziło bardzo trudno. Z jednej strony Nafciarze mieli problemy z dojściem do dogodnych sytuacji strzeleckich, a z drugiej znakomicie interweniował Rodrigo Corrales, który w tym okresie „trzymał” wynik gospodarzom. Pierwsi trafiać zaczęli kielczanie, którzy w 10.min. wyszli na prowadzenie 2:4, zmuszając tym samym trenera Cadenasa do poproszenia o chwilę przerwy dla swoich podopiecznych.
Niestety Wiślacy wciąż mieli poważne problemy ze sforsowaniem defensywy przyjezdnych, a widząc to szkoleniowiec naszej drużyny przesuną na prawe rozegranie Valentina Ghioneę, a na prawym skrzydle pojawi się Maciej Skibiński, który już w pierwszej swojej akcji po kontrze wpisał się listę strzelców (4:6). Niestety była to zarazem jego ostatnia akcja w meczu, gdyż utykając na prawe kolano opuścił po niej boisko. Tymczasem Nafciarze zaczęli systematyczne odrabianie strat. Duża w tym zasługa Corralesa i płockiej obrony, która bardzo skrupulatnie podchodziła do swoich obowiązków.
Wreszcie w 23.min. Dan-Emil Racoțea wyprowadził ORLEN Wisłę na pierwsze w tym meczu prowadzenie 12:11, a chwilę później podwyższył Angel Montoro. Od tego momentu mecz się zaczął zaostrzać, a sędziowie coraz częściej odsyłali zawodników obu ekip na ławkę kar. Więcej miejsca na boisku sprytnie wykorzystał Michał Daszek, który na pół minuty przed końcem pierwszej połowy trafił na 17:13, na co zdążył odpowiedzieć już tylko Krzysztof Lijewski.
Drugą połowę Nafciarze rozpoczęli bardzo źle, bo od 0:4. Niemoc strzelecką po ponad sześciu minutach z rzutu karnego przełamał wreszcie Michał Daszek, dzięki czemu Nafciarze nie stracili kontaktu bramkowego z przyjezdnymi. Niestety nasi gracze mieli nie tyle problem z pokonaniem Marina Sego, o ile wypracowaniem dogodnej sytuacji strzeleckiej. Wiślacy szukali więc rozwiązań indywidualnych, które to z kolei przynosiły zmienny efekt.
Niewykorzystane ataki wreszcie zaczęły się mścić i w 46.min. goście wyszli na prowadzenie 20:22. Warto zwrócić uwagę, że Manolo Cadenas w polu miał do dyspozycji tylko siedmiu zawodników, przez co zmęczenie dawało o sobie znać. Mimo to gospodarze nie tracili kontaktu bramkowego z podopiecznymi Talanta Dujshebaeva i w 49.min. tablica świetlna wskazała remis 23:23.
Orlen Arena eksplodowała jednak akcję później, kiedy to ponownie Montoro wyprowadził Wisłę na prowadzenie 24:23. Od tego momentu obie drużyny poszły już na wymianę ciosów i żadna nie zamierzała odpuścić. Kluczowe dla losów tego meczu akcje rozegrały się dopiero w ostatnich minutach spotkania. Po czasie na trenera Manolo Cadenasa na rzut zdecydował się Daszek, jednak tym razem lepszy okazał się Sego, w odpowiedzi Corrales obronił rzut Bieleckiego. Nafciarze mieli trzydzieści sekund na doprowadzenie do wyrównania. Z dwóch nóg wybił się Racoțea, ale trafił słupek. Odbitą piłkę zebrał Sypa i wywalczył rzut karny. Niestety z siedmiu metrów pomylił się Ghionea i przyjezdni mogli się cieszyć ze zwycięstwa 28:29.
Nafciarze pokazali w tym meczu heroiczną walkę, za co należą im się wielkie brawa. Orlen Wisła wicemistrzem Polski.
źródło: SPR Wisła Płock, op. K. Kozłowski