Nafciarze lepsi od THW Kiel
10 listopada 2016Fantastyczne emocje przeżyli kibice, którzy dzisiaj odwiedzili ORLEN Arenę. Nafciarze w ramach rozgrywek VELUX EHF Champions League pokonali przed własną publicznością faworyzowany THW Kiel 24:22.
Gracze obu ekip wyraźnie musieli czuć jeszcze trudy meczów reprezentacji, gdyż od początku nikt nie zdecydował się rzucić wszystkich sił na szalę. Akcje były rozgrywane stosunkowo spokojnie i można było odnieść wrażenie, że każda z drużyn czeka na odpowiedni moment, aby wejść na wyższe obroty. W 10. min. Nafciarze wyszli na prowadzenie 4:2, ale nie trwało ono zbyt długo, gdyż przyjezdni w przeciągu kilkudziesięciu sekund doprowadzili do wyrównania.
W szeregach ORLEN Wisły odważnie poczynali sobie bracia Gębala, którzy tym razem dostali od trenera Piotra Przybeckiego szansę gry od pierwszych minut. Maciek bezbłędnie trafiał z koła, natomiast z drugiej linii bez kompleksów bramkę Landina bombardował Tomek. Prowadzenie Wiślaków to również duża zasługa Rodrigo Corralesa, który kilkakrotnie popisał się znakomity interwencjami. Trzeba również przyznać, że w poczynaniach obu drużyn było także sporo niedokładności. To także miało wpływ na to, że wynik bardzo długo oscylował wokół remisu. Niestety w tym elemencie na pierwszy plan zaczęli wysuwać się gospodarze, w efekcie czego w 20.min. Domagoj Duvnjak wyprowadził THW Kiel na prowadzenie 10:11.
Kilka minut później popis dał Niclas Landin, który obronił trzy rzuty z rzędu, w tym dwa w sytuacji sam na sam. Na domiar złego karę dwóch minut otrzymał Gilberto Duarte. Nafciarze w ataku wyraźnie stracili swój rytm, ale na szczęście jak w transie bronił Corrales, dzięki czemu strata do Niemców wynosiła tylko jedną bramkę.
W szeregach ORLEN Wisły odważnie poczynali sobie bracia Gębala, którzy tym razem dostali od trenera Piotra Przybeckiego szansę gry od pierwszych minut. Maciek bezbłędnie trafiał z koła, natomiast z drugiej linii bez kompleksów bramkę Landina bombardował Tomek. Prowadzenie Wiślaków to również duża zasługa Rodrigo Corralesa, który kilkakrotnie popisał się znakomity interwencjami. Trzeba również przyznać, że w poczynaniach obu drużyn było także sporo niedokładności. To także miało wpływ na to, że wynik bardzo długo oscylował wokół remisu. Niestety w tym elemencie na pierwszy plan zaczęli wysuwać się gospodarze, w efekcie czego w 20.min. Domagoj Duvnjak wyprowadził THW Kiel na prowadzenie 10:11.
Kilka minut później popis dał Niclas Landin, który obronił trzy rzuty z rzędu, w tym dwa w sytuacji sam na sam. Na domiar złego karę dwóch minut otrzymał Gilberto Duarte. Nafciarze w ataku wyraźnie stracili swój rytm, ale na szczęście jak w transie bronił Corrales, dzięki czemu strata do Niemców wynosiła tylko jedną bramkę.
Po zmianie stron mecz wciąż był szarpany, a efektowne akcje przeplatały się z prostymi błędami z obu stron. Nafciarze mieli poważne problemy z dochodzeniem do sytuacji rzutowych, na co szybko zareagował trener Przybecki, prosząc o przerwę dla swoich podopiecznych już po siedmiu minutach tej części pojedynku. Po wznowieniu gry obraz gry nie uległ zmianie. Widać było, że gospodarzom nie układa się atak pozycyjny, w czym swój udział miała podwyższona i bardzo szczelna obrona THW. Na szczęście regularnie mylili się również Niemcy, przez co wynik pozostawał wciąż otwarty. Wreszcie po ponad siedmiu minutach bez zdobyczy bramkowej do bramki Landina trafił Michł Daszek, a chwilę później ze skrzydła Lovro Mihić, po którego rzucie piłka odbiła się od dwóch słupków i zatrzepotała w siatce (17:17).
Nafciarze weszli na falę wznoszącą, na której utrzymała ich jeszcze bramka Šime Ivicia (18:17). ORLEN Arena eksplodowała, a trener Alfred Gislason poprosił o czas. Po wznowieniu gry fantastyczna paradą popisał się Corrales, który w tym spotkaniu był klasą samą dla siebie. Dość powiedzieć, że goście nie mogli znaleźć na niego sposobu przez prawie dziesięć minut. Ten przestój Niemców wiele kosztował, gdyż w 50. min. wynik brzmiał już 20:17. Wówczas w dziwnych okolicznościach karę dwóch minut otrzymał Pušica, a trener Gislason poprosił o przerwę dla swoich podopiecznych. Zebry szybko zdobyły dwie bramki z rzędu, ale Nafciarze w porę zwarli szyki i to oni pozostawali bliżej końcowego triumfu. Od tego momentu obie ekipy szły bramka za bramkę i zaczęła się walka nerwów. W niej lepsi okazali się Wiślacy, którzy w decydujących momentach zachowali więcej zimnej krwi i odnieśli pierwsze zwycięstwo w tym sezonie w Lidze Mistrzów.
Nafciarze weszli na falę wznoszącą, na której utrzymała ich jeszcze bramka Šime Ivicia (18:17). ORLEN Arena eksplodowała, a trener Alfred Gislason poprosił o czas. Po wznowieniu gry fantastyczna paradą popisał się Corrales, który w tym spotkaniu był klasą samą dla siebie. Dość powiedzieć, że goście nie mogli znaleźć na niego sposobu przez prawie dziesięć minut. Ten przestój Niemców wiele kosztował, gdyż w 50. min. wynik brzmiał już 20:17. Wówczas w dziwnych okolicznościach karę dwóch minut otrzymał Pušica, a trener Gislason poprosił o przerwę dla swoich podopiecznych. Zebry szybko zdobyły dwie bramki z rzędu, ale Nafciarze w porę zwarli szyki i to oni pozostawali bliżej końcowego triumfu. Od tego momentu obie ekipy szły bramka za bramkę i zaczęła się walka nerwów. W niej lepsi okazali się Wiślacy, którzy w decydujących momentach zachowali więcej zimnej krwi i odnieśli pierwsze zwycięstwo w tym sezonie w Lidze Mistrzów.
ORLEN Wisła: Corrales -Daszek(3), Duarte(1), Wiśniewski(1), Ghionea(3), Rocha(2), T.Gębala(2), Ivić(6), Tarabochia(2), M.Gębala(2), Pusica, Toledo, Zhitnikov
THW Kiel: Landin, Wolff - Duvnjak(3), Toft Hansen, Lacković, Weinhold(2), Wiencek(1), Ekberg(3), Zeitz(1), Dahmke(2), Vujin(6), Bilyk, Nilsson, Santos(4)
Upomnienia: Ghionea, T.Gębala, Pusica - Toft Hansen, Wiencek, Dahmke
Kary: ORLEN Wisła 6 min(Pusica 4 min, Duarte 2 min) - THW 2 min (Lacković)
op. K. Kozłowski, źródło: SPR Wisła Płock